Pierwszą niespodzianką na granicy polsko-litewskiej, po której dzisiaj zostały jedynie puste budynki strażników, była… utrata jednej godziny! No cóż… trzeba było zegarki dostosować do czasu wschodnio-europejskiego i po prostu zacząć wcześniej wstawać ;-)
Ruszyliśmy na północ...
po drodze mijając takie tajemnicze świątynie (niestety nie opisane i opustoszałe)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz