czwartek

Lahemaa - z północy na południe

Tak piękne i  malownicze chmury z poprzedniego wieczora - rano okazały się szare i nieciekawe (jak zaczarowane skarby z dawnych bajek ;-) ). 

Ale, że plany mieliśmy bogate - wyruszyliśmy, po zwinięciu majdanu (i doładowaniu baterii - gdyż dopiero rano odkryliśmy niepozorną budkę na naszym polu namiotowym, gdzie była udostępniona mała kuchenka, lodówka i dostęp do prądu ;-)) w dalszą drogę - w kierunku kolejnego cypla - tym razem najdalej wysuniętego na północ w całej Estonii - Purrekari neem.
Cypel ten był jednak dużo mniej malowniczy od tego na półwyspie Kasmu. Po prostu cienki pas kamieni wysunięty daleko w zatokę. 
Dodatkowo unosił się mało sympatyczny zapach wodorostów wyrzuconych na brzeg...

















natomiast skąpa z pozoru roślinność, okazała się dosyć różnorodna i ciekawa :-) 
Chcieliśmy zdobyć najdalej wysunięty na północ cypel Estonii, choć droga po kamieniach nie była łatwa.
Niestety w połowie musieliśmy zrezygnować z tego zamiaru, a to z powodu  rybitw rzecznych, które właśnie tutaj, na tej kamienistej plaży, wysiadywały jajka. Pierwsze ostrzeżenie przyfrunęło z nieba - przelatując niebezpiecznie blisko koło naszych głów... 
Hałas i zamieszanie jakie  chwilę potem nastąpiło - kazało nam się zatrzymać i... pomyśleć ;-) Dopiero po pewnej chwili udało mi się wypatrzeć inne ptaki - wciśnięte miedzy kamienie...wycofaliśmy się więc szybko, by nie niepokoić młodych rodziców i dopiero z daleka, z bezpiecznej już odległości (ogniskowa 400 i do tego ext. x 2 :-)) zrobiłam dwa pamiątkowe ujęcia...
Udaliśmy się na południe, w kierunku bagien, po drodze mijając samotne chałupy, czy niewielkie senne wsie. 
Architektura tutaj w większości jest drewniana i tylko od czasu do czasu można spotkać ceglane pamiątki po czasach słusznie minionych ;-)

Po drodze zajrzeliśmy jeszcze nad dwa niewielkie wodospady (dla Estonii - kraju wybitnie nizinnego są one znaczące, dla nas... może trochę mniej ;-))...
Pierwszy, wodospad Nommeveski
i drugi, Joaveski, przypominający trochę nasze Szumy na Tanwii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz